Piosenka o Wiadomościach – za kulisami

Piosenka o Wiadomościach TN
„Piosenka o Wiadomościach” to nasza pierwsza piosenka i przynajmniej pod dwoma względami nietypowa dla Wesołych Piosenek. Po pierwsze, co dość oczywiste, połowa tekstu to bezczelny plagiat – pasków Wiadomości TVP. Po drugie, co mniej oczywiste, została częściowo nagrana w studiu. Tanim, ale jednak.

Piosenka o Wiadomościach – tekst i muzyka

Pomysł na przerobienie pasków Wiadomości TVP na piosenkę pojawił się gdzieś w okolicach wiosny 2018, ale finalizacji doczekał się dopiero we wrześniu. Muzyka powstała dość sprawnie, gorzej z tekstem – ten wymagał kilku bolesnych, parudniowych sesji gromadzenia materiału źródłowego. W sumie na warsztat trafiły co najmniej dwie setki „pasków”, z czego solidnie ponad setka w czasie oglądania pełnych wydań Wiadomości, reszta – metodą na lenia.

Metoda na lenia nie była co prawda tak obciążająca dla psychiki jak oglądanie bezwstydnej i topornej propagandy TVP, ale ostatecznie się zemściła. Polegała na wynotowaniu treści pasków ze strony internetowej Wiadomości – tytuły kolejnych „najciekawszych materiałów” wideo to właśnie niesławne paski. Plusem było to, że nie trzeba było oglądać wideo. Minusem – że wideo, jak na złość, nie zawiera zapowiedzi prowadzącego, czyli samego paska.

Kłopot polegał na tym, że archiwum pełnych wydań sięgało wtedy zaledwie jakiś miesiąc wstecz i po pojawieniu się nowych wydań, najstarsze były usuwane. Kiedy więc wreszcie powstał tekst ze zrymowanych ze sobą pasków, okazało się, że w planszach z paskami mamy solidne braki. A zależało nam na tym, by „Piosenkę o Wiadomościach” zilustrować właśnie planszami z Wiadomości, żeby było jasne, co też tam osoba pełniąca funkcję wokalisty wyśpiewuje.

Można spokojnie powiedzieć, że część Piosenki o Wiadomościach powstała w Excelu – wszystkie wykorzystane w wideo paski trafiły do Excela wraz z datą emisji i linkiem do materiału źródłowego. Dzięki temu nie było wątpliwości przy namierzaniu brakujących pasków w archiwach UAM.

Wideo

Na szczęście okazało się, że nie jesteśmy jedynymi, którzy wykazują niezdrowe zainteresowanie dokonaniami sztandarowego programu propagandowego Jacka Kurskiego. Braki udało nam uzupełnić głównie dzięki przepastnym archiwom zarządzanym przez dr. Jacka Wyszyńskiego z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (za co serdeczne podziękowania dla niego oraz dla prof. dr hab. Doroty Piontek), ale też firmie Press Service Monitoring Mediów i ekipie fan page’a Tymczasem w Wiadomościach.

Kręcenie i montaż wideo to niskokosztowa amatorka. Tzw. Studio A (gitara i wokal, czyli kibel i prysznic) zostały nakręcone idiotkamerą na statywie, Studio B (bas) – lustrzanką na statywie. Montaż wyłącznie na darmowym software: preinstalowanym na leciwym już nieco laptopie Cyberlink PowerDirector w wersji niemal kopalnej oraz aktualnej, ale darmowej wersji Lightworks.

Amatorskiego PowerDirectora wykorzystaliśmy dlatego, że miał filtr starego filmu, który zamaskował różnice pomiędzy pochodzącymi z różnych źródeł plansz Wiadomości oraz dodał im nieco dynamiki. Zdecydowanie bardziej profejsonalny Lightworks odpowiadał za całą resztę: synchronizację obrazu z trzech ujęć (właściwie czterech, bo za ujęcie można też uznać plansze Wiadomości) i finalny montaż.

Nagrywanie, czyli kibel kontra studio

Nagrywanie to chyba najbardziej amatorski i chałupniczy aspekt naszej działalności. Po pierwsze, tacy z nas muzycy, jak z koziej dupy trąbka. Gramy nie dlatego, że potrafimy, ale dlatego, że lubimy. A publikujemy to, co nagrywamy, bo Internet pozbawił nas poczucia żenady. I dał możliwości.

Właśnie, a propos możliwości. Cały proces nagraniowy obecnie przebiega w 100 procentach chałupniczo – nagrywamy na tabletach (konkretnie: iPadach Air i aplikacji GarageBand). „Piosenka o Wiadomościach” była wyjątkiem: partie wokalne zostały nagrane w studio.

Znaczy my wiemy, że tego zupełnie nie słychać, ale faktycznie tak było.

A że tak było, to efekt ignorancji: osoba pełniąca funkcję wokalisty kupiła sobie co prawda mikrofon sceniczny za stówę z okładem (Shure SV-200), ale próby jego podłączenia do iPada przez gadżet używany do podłączania gitary (iRig 2) spełzły na niczym. Sygnał z mikrofonu okazał się zdecydowanie zbyt słaby.

Krótki research problemu przyniósł wyjaśnienie, oczywiste kogoś, kto ma chociaż blade pojęcie o nagrywaniu (my nie mieliśmy): do mikrofonów dynamicznych i pojemnościowych potrzebny jest przedwzmacniacz. Zamiast szukać brakującego sprzętu, uznaliśmy, że szybciej będzie nagrać wokal przy okazji próby szkolnej kapeli.

…no co? Mimo podeszłego wieku, mamy szkolną kapelę – nie można?!

No i jak pomyśleli, tak zrobili.

Dla kurażu, w trakcie nagrania w ruch poszło piwo bezalkoholowe, które świetnie sprawdza się na próbach w czasie gry na gitarze. Nie torpeduje sprawności paluchów (brak talentu i ćwiczeń wystarczy, nie trzeba mu już dodatkowo pomagać) i pamięci, a jednocześnie wprowadza miły luz. Większość zalet piwa bez wad piwa.

Czy też może, patrząc z innego punktu widzenia, znikoma część zalet piwa bez najważniejszej zalety piwa.

Okazało się, że w przypadku wokalu piwo nie jest jednak najlepszym pomysłem – rozdęty od CO2 brzuch nie ułatwia łapaniu oddechu pomiędzy wersami…

Nagrywanie zakończyło się więc połowicznym sukcesem (połowiczność niestety słychać), ale się zakończyło.

No, prawie się zakończyło: jeden z fragmentów tekstu wydał nam się po nagraniu trochę za ostry: mógł być łatwo zrozumiany jako przytyk ad personam. Nagraliśmy go więc ponownie – mikrofonem iPada. Tak, tym wbudowanym.

Wokal więc nagraliśmy ocierając się o warunki profesjonalne, ale nagrywanie instrumentów i miksowanie całości odbywało się już zgodnie z chałupniczym etosem, który przyjęliśmy jako obowiązujący. Czyli tablet, zero wiedzy, próby i błędy, niepowodzenia, frustracje i wreszcie efekt, który ostatecznie całkiem nam się spodobał:

Dopóki nie zorientowaliśmy się, jak naprawdę niewielkim nakładem pracy można go było poprawić.

Ale o tym kiedy indziej.